Podczas rozmowy byłem torturowany i wyciągano ze mnie informacje w bardzo
brutalny sposób. Ciemny pokój w którym się wtedy znajdowałem, zwany też
„kanciapką” (prawda, że brzmi miło?), był pełen przeróżnych narzędzi. Można
było się dosłownie rozerwać. A w rzeczywistości, w cywilizowany sposób
rozmawialiśmy i sam udzieliłem niezbędnych informacji o sobie, które potrzebne
były do przyjęcia. Po rozmowie zostałem przeniesiony do niezwykle przyjemnego
pomieszczenia jakim jest kuchnia, będącym sercem domu. Ogromy stół zastawiony
był mnóstwem pysznych potraw, ale każda z nich mogła być zatruta i sprawić że
będę umierać w mękach. Oczywiście tak nie było, ale wtedy nic nie zjadłem ze
złości, chociaż lubię jeść. Później zabito w dzwon i rozpoczęło się SW czyli
Szybkie Wykrwawianie, codzienny rytuał, któremu poddawany był jeden z
pacjentów. Żartuję, SW to Spotkanie Wieczorne, na którym każdy omawia swój
dzień oraz dostaje informacje zwrotne od reszty pacjentów. Później poszedłem do
mojej celi (pokoju ;-)) na górze, gdzie zostałem zamknięty.
(Autor
K.J.)niedziela, 6 listopada 2016
Przyjazd z przymrużeniem oka ;-)
W drodze do
ośrodka w samochodzie spałem albo patrzyłem przez okno niebieskiego passata.
Byłem zły i to wszystko co się działo obok mnie, miałem gdzieś. Cała droga
trwała około 5 godzin, w ciągu których może tylko raz pomyślałem o czymś innym
niż złość. Po przyjeździe zostałem zaprowadzony przez strażników przed oblicze
dyrektorki (a tak naprawdę to z własnej woli sam poszedłem ;-)).
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz