Siema, mam na imię Olek, mam 18 lat i jestem
trzeźwiejącym narkomanem. W tej pracy chciałbym przedstawić wam swoją historię,
która zaczęła się 4 lata temu w Legnicy.
Chciałbym
też zmierzyć się tutaj z kilkoma stereotypami.
Zacznę od pierwszego razu kiedy zażyłem marihuanę. Szczerze wam powiem, że sam nie wiedziałem jak to ma na mnie
wpłynąć, i to co najważniejsze, nie znałem odpowiedzi na pytanie po co ja to
w ogóle zrobiłem? Tak mówiąc w języku nas, nastolatków, po prostu nie
ogarnąłem o co chodzi. Poszedłem do domu i od razu położyłem się spać. Już
wtedy organizm dawał mi znaki, że to nie jest dla mnie dobre, że to mnie
niszczy. Choćby przez to, że zbladłem, osłabłem i nie przespałem nocy. Na
następny dzień już nie pamiętałem tego co zrobiłem dnia poprzedniego, nie
rozmyślałem nawet nad tym. Żyłem jak by dnia wczorajszego nie było. Już po pierwszym
zażyciu pojawiła się pierwsza dziura w pamięci. Całkiem zapomniałem o tym jednym
dniu tygodnia. Nie przejąłem się tym, zbagatelizowałem to. Kolejnym
narkotykiem, była amfetamina, stymulant po którym ma się poczucie siły, odwagi,
bezwstydu i bliskości z innymi ludźmi. Kiedy zażyłem ją pierwszy raz tak właśnie się poczułem. Byliśmy na klatce z dwoma znajomymi i koleżanką. Mieli przy sobie
właśnie amfetaminę. Jeden z nich zaczął robić kreski i po chwili zażył.
Pozostała dwójka też i po chwili usłyszałem: masz młody to dla ciebie. Patrzyłem na nich z zainteresowaniem i podnieceniem. Wydawali się być tacy
szczęśliwi i zaspokojeni. Zażyłem. Po chwili nadeszło uczucie jakiego doświadczyłem
pierwszy raz. Poczucie wiedzy, siły i energii. Pierwsze co zrobiłem to
poszedłem do domu pociągając co chwile nosem. Znalazłem się tam w ciągu kilku chwil. Musiałem się powstrzymywać żeby nie zacząć biec. Wszedłem do domu i
zobaczyłem tatę, usiadłem mu na kolanach i powiedziałem mu, że go kocham. Był
bardzo zaskoczony tym co zrobiłem, ponieważ taka sytuacja miała miejsce pierwszy
raz. Po chwili wszedł brat i on również był bardzo zdziwiony. Ja za to miałem w
sobie poczucie dumy z siebie, że zdobyłem się na odwagę i że to zrobiłem. Gdy
nadszedł wieczór zadziwiłem się. Minęło kilka godzin a ja nic nie zjadłem. Gdy leżałem na łóżku próbując zasnąć myślałem nad tym, żeby
mnie to cudowne uczucie nie opuściło. Jednak było dokładnie odwrotnie. Już po
chwili zaczął mnie bardzo boleć brzuch. Zacząłem się wyginać we wszystkie
strony byle tylko przestał. Piłem krople miętowe na bóle brzucha, ale nic to
nie dało. Po kilku godzinach cierpienia udało mi się zasnąć.
To były moje pierwsze dwa zażycia. Teraz dochodzę do wniosku, że każdy kolejny
raz był taki sam. Zmieniło się tylko jedno, zażywałem coraz większe dawki, a
coraz mniej było „po narkotykowej rozkoszy”. W obecnej chwili mam też poczucie,
że z każdym zażyciem traciłem jakąś część człowieczeństwa, z każdym zażyciem
miałem mniej szacunku do siebie, jak i do innych ludzi. Coraz mniej mi zależało
na treningach, szkole, czy rodzinie. W domu spędzałem zaledwie tylko noce, lub
przeczekiwałem aktualny brak gotówki, a i to nie zawsze. Do rodziców
przychodziłem tylko jak coś od nich chciałem. Z matką miałem bliższą relację
niż z ojcem, z nim trudno było mi się porozumieć. Teraz już wiem, że to tylko
dlatego, że tatą nie potrafiłem manipulować. Cały okres mojego zażywania to
były manipulacje, kłamstwa, oszustwa i kradzieże. Wszystko żeby zdobyć dragi.
Na niczym mi tak bardzo nie zależało jak na nich. Gdy gimnazjum się skończyło przyszedł
czas na liceum. Wybrałem SMS Junior Wrocław. Wtedy była druga najlepsza szkoła dla piłkarzy ręcznych w Polsce.
Mieszkałem tam w internacie przez jeden rok. Dlaczego tylko jeden, skoro
liceum trwa trzy lata ? Nie zdałem. Dlaczego? Bo jedyne co się dla
mnie liczyło to narkotyki i znajomi, którzy oprócz zażycia mogli mi jeszcze
zapewnić brak samotności. Plan dnia dla ucznia tamtejszej szkoły wyglądał tak:
trening przed lekcjami, 8:00-15:30 lekcje potem znowu trening i dopiero czas
wolny. U mnie wyglądało to nieco inaczej: 9:00 – pobudka potem na trzy lekcje do
szkoły i iść się naćpać. Dzisiaj sam nie dziwię się sobie, że nie zdałem tego
roku, dzisiaj wiem, że nie zdałem tylko i wyłącznie dlatego, że narkotyki były
dla mnie ważniejsze, choć zawsze myślałem, że da się to pogodzić. Gdy
dowiedziałem się, że nie zdałem to już możecie się domyśleć co zrobiłem. Gdy
przyszło poprawiać rok wybrałem placówkę w której znajdowało się też moje
ówczesne gimnazjum. Uczęszczałem tam przez około miesiąc. Gdy pewnego razu
wracałem z treningu, z Wrocławia zadzwoniła koleżanka. Zapytała czy bym nie
wpadł się napić. Nie odmówiłem, wręcz byłem zachwycony tym pomysłem. Tym
bardziej, że nie chciałem wracać jeszcze do domu bo byłem pod wpływem
narkotyków. Poszedłem tam i poznałem jej koleżankę, która jak się okazało po
dłuższym czasie znajomości, złamała dwuletnią abstynencje narkotykową właśnie
gdy razem zażyliśmy. Po tym jak się poznaliśmy zażywałem z nią codziennie. W
nocy wychodziłem z domu do niej, od niej jechałem do szkoły i po szkole z nów
do niej. Do domu wracałem późnym wieczorem i czekałem do ok. 3:00 w nocy żeby
znowu do niej wyjść. Przez ok. miesiąc nie spałem w ogóle. Po dwóch tygodniach
znajomości z nią, uciekłem z domu. Wprowadziłem się do niej. Jak się okazało
znała dużo ludzi od których brała narkotyki. Pomyślałem sobie ale zajebiście
nikt mnie nie będzie ograniczał, będę zażywał ile chcę, wychodził o której
chcę, wracał o której chcę i żył jak chcę. Moja nieograniczona wolność
trwała dwa tygodnie. Pojechałem z nią do Lubina na imprezę. Sam nie wiedziałem
co zażywam. Do tej pory pamiętam jedynie urywki tego co tam się działo. Pamiętam,
że nie mogłem wysiedzieć w miejscu. Byłem bardzo pobudzony. W tle leciało
techno co jeszcze bardziej mnie pobudzało. Nie pamiętam kiedy wyszedłem z tej
imprezy, a 90% wspomnień jakie mam są właśnie z poza domu. Pamiętam, że
chodziłem jak żołnierz w tą i z powrotem, pamiętam, że leżałem na podłodze i
udawałem, że mam połamane nogi, krzycząc; pamiętam, że przechodziłem przez las
w którym były jakieś duchy, zombie, i inne dziwne stworzenia, pamiętam też, że
stałem przed zamkniętym szlabanem czekając, aż otworzą bo wydawało mi się, że
to wjazd do bazy a ja dalej jestem żołnierzem, że widziałem samochód ojca i
biegłem za nim, wjechał za zakręt na parking, a gdy tam dotarłem już go nie
było. To wszystko było wytworem mojej wyobraźni, moje paranoje, które mnie
dopadły. Do tej pory przypominam sobie skrawki tego co tam przeżyłem, jak i
samo to, że mnie tam cucili, bo krzyczałem leżąc na łóżku i wyginając się. Nie
pamiętam jak to się stało, ale dotarłem na obwodnice łączącą Lubin z Legnicą.
Gdy przeszedłem pierwsze pięć kilometrów zatrzymało się auto. Wysiadł z niego
facet dał mi 20 zł. i powiedział żebym poczekał na busa, żebym nigdzie nie
szedł bo strasznie wyglądam. Wziąłem pieniądze i zacząłem szukać sklepu. Gdy
wróciłem na przystanek po chwili podjechała policja. Zapytali czy coś brałem,
moja odpowiedź brzmiała nie. Kazali mi dmuchać w alkomat, zakuli w
kajdanki i zawieźli do szpitala. Do tej pory pamiętam jak ściskałem te
pieniądze w rękach żeby nikt mi ich nie zabrał, żebym po wyjściu miał na
narkotyki. Zatrzymali mnie w szpitalu. Pierwszych dwóch dni nie pamiętam. W
trzecim pamiętam, że nie potrafiłem spojrzeć rodzicom w oczy po tym co
zrobiłem. Nie potrafiłem z nimi rozmawiać. Jak się okazało byłem pierwszym
takim przypadkiem. Sami lekarze nie wiedzieli co maja ze mną zrobić, co mi
podać. Nie panowałem nad własnym ciałem. Dopiero długo po wyjściu ze szpitala
okazało się, że mój organizm był doszczętnie wysuszony, moje nerki przypominały
rodzynki- byłem odwodniony. Gdy po wizycie w szpitalu wróciłem razem z rodzicami
do domu poszedłem od razu spać, znowu pojawiły mi się zaburzenia poczucia
czasu. Gdy się obudziłem dowiedziałem się, że rodzice podjęli decyzje o tym, że
wyślą mnie do ośrodka. Byłem kompletnie załamany jak się o tym dowiedziałem.
Rozpłakałem się i zacząłem panikować bo nie wiedziałem co mam o tym myśleć.
Bałem się. Mama kazała mi się spakować i powiedziała, że pojadę na krótko i że
szybko minie. Rozgniewałem się gdy powiedziała mi, że to będą trzy miesiące.
Ciągle płakałem szukając odpowiedzi na pytanie Boże, co ja narobiłem?
Spakowałem się i pojechaliśmy. Rodzice podczas drogi zwracali mi uwagę, kiedy
zaczynałem mamrotać. Gdy przyjechaliśmy na miejsce pierwsze pytanie jakie mi
tam zadano to jak się czuje? Odpowiedziałem standardowo. Roześmiali
się i powiedzieli, że nie ma takiego uczucia. Wtedy pierwszy raz sobie dałem
sprawę z tego, że nigdy na uczucia nie zwracałem uwagi. To tak jak zdanie sobie
sprawy z tego, że żyjemy, paradoks
dlaczego ja, to ja a nie ktoś inny ? Wszystko to czego tam się nauczyłem
staram się zastosować w swoim życiu. Najważniejszą rzeczą, którą tam osiągnąłem
to ustalenie hierarchii wartości. W moim przypadku na pierwszym miejscu jest
trzeźwienie, samorozwój i utrzymanie abstynencji od alkoholu i narkotyków,
dopiero na drugim miejscu jest rodzina. Dlaczego? Bo gdybym zaczął znowu
zażywać rodzina nie miałaby dla mnie żadnego znaczenia, znów stały by się
najważniejsze narkotyki. Na kolejnych miejscach jest nauka, przyjaciele i
zainteresowania. Czego się nauczyłem w ośrodku? Przede wszystkim
spotkałem się z tym co mnie w życiu spotkało i co zrobiłem, na co miałem wpływ,
a na co już go nie miałem. Na obecna chwile mam 6 miesięcy i 9 dni abstynencji
od wszelkiego rodzaju używek poza nikotyną. Uświadomiłem sobie, że co już było
nie wróci i swojej przeszłości nie zmienię, ale mogę zmienić przyszłość, jak i
każdy z nas. Warto się nie poddawać i walczyć, dawać z siebie sto procent, bo
nie wiesz co czeka za zakrętem. W ośrodku też nie było tak kolorowo. Czasem
napotykałem trudności. Głody narkotykowe, ale ośrodek też nauczył mnie jak z
nimi walczyć. Ośrodek pokazał mi też jak można rozwiązywać problemy w sposób
asertywny i jak konstruktywnie się porozumiewać. Jak ważna jest rodzina.
Ośrodek pomógł mi zrozumieć działanie Boga, na którego w ośrodku mówiliśmy
Szef. Szef jest przy tobie zawsze, jakiej decyzji byś nie podjął, zawsze ci
pomoże. Bardzo pomagała mi tam modlitwa którą odmawialiśmy codziennie rano i
wieczorem. Boże, użycz mi pogody ducha abym godził się z tym czego nie mogę
zmienić, odwagi abym zmieniał to co mogę zmienić, i mądrości abym odróżniał
jedno od drugiego. Ta modlitwa jest mi niezbędna kiedy napotykam trudności.
Kiedy opuszczałem ośrodek usłyszałem słowa: Olek, kiedy będziesz miał jedno
wyjście z danej sytuacji to w nie idź, bo na pewno są jeszcze co najmniej dwa
rozwiązania, których teraz pod wpływem emocji nie widzisz. Daj sobie jeszcze
dwie godziny czy trzy i przemyśl to. Jak jest teraz? To, jak funkcjonowałem
i żyłem z rodzina teraz, a przed ośrodkiem to niebo a ziemia. Teraz przede wszystkim
nie siedzę sam w pokoju i się nie izoluję, rozmawiam, a nie milczę, nie
wychodzę mając wszystkich w dupie, nie trzaskam drzwiami i nie krzyczę,
rozwiązuję trudności w sposób asertywny. Staram się zrozumieć drugiego
człowieka. Zaczynam dostrzegać działanie Szefa. Jestem wdzięczny ludziom,
którzy mnie tego wszystkiego nauczyli w ośrodku, pozwolili mi spojrzeć na świat
z zupełnie nowej perspektywy, ale przede wszystkim jestem wdzięczny rodzicom za
podjęcie dla nich tak trudnej decyzji i za sfinansowanie mi ośrodka. Teraz
chodzę też na spotkania grupy NA- Anonimowych Narkomanów. Takie spotkania
opierają się na 12 krokach i 12 tradycjach, które możecie znaleźć w Internecie,
ale przede wszystkim na opowiadaniach historii z życia każdego z uczestników.
Udział w takim spotkaniu to naprawdę niesamowite przeżycie, wysłuchiwanie
historii tych ludzi naprawdę bardzo mi pomaga, to dzięki nim zaczynam na nowo poznawać
samego siebie. Każde takie spotkanie zaczynamy i kończymy modlitwa o pogodę
ducha i słowami wracaj, to działa. Jak wspominałem na początku chciałem
się zmierzyć ze stereotypami. Mianowicie. Dlaczego gdy widzisz człowieka
podającego sobie dawkę na dworcu ogarnia cię obrzydzenie, a gdy mijasz tzw.
dresa na ulicy, lęk ? We mnie w obu przypadkach pojawia się współczucie, bo
oboje mają ten sam problem. Nie ważne ile zażywałeś, z kim i gdzie. Jeden
zażywa na dworcu a drugi w willi z basenem, w NA wszyscy są równi. Teraz
odpowiedz sobie na pytanie czy dalej taki człowiek jest dla ciebie jebanym ćpunem
który za działkę zrobi wszystko. Skoro tak, ja też nim jestem. Dlaczego
? Bo uzależniony będę całe życie mimo tego, że już nie zażywam. „Jedna
działka to za dużo a tysiąc nigdy dość.” - N.A. Mam na imię Olek i jestem
trzeźwiejącym narkomanem.
(Autor Olek)